Opowieść o Stasiu i Strachu
Opowieść o Stasiu i Strachu
Jak pamięć sięga, Staś bał się zastrzyków.
Za każdym razem ileż było krzyku!
Strach Stasiem władał niczym poddanym
I Staś sądził, że jest na Stracha skazany.
Raz podczas szczepienia, w walki ferworze
Panią Pielęgniarkę ugryzł, niebożę!
Nie było już wyjścia, ni innej drogi,
Jak chwycić byka (Stracha) za rogi.
Więc wyzwał Staś Stracha na pojedynek
Za broń mając zdrowy rozsądek jedynie.
Chłopiec przeprowadził analizę szczepienia:
Jest lekarz, jest igła, nagrody pocieszenia.
Najpierw Pani doktor dokładnie go bada,
Do posłuchania serduszka słuchawki zakłada.
Następnie gardełko ogląda w skupieniu,
Czy nie jest czerwone stwierdza w okamgnieniu.
I jeżeli orzeknie, że Stasio jest zdrowy,
Już czeka na niego gabinet zabiegowy.
Lecz kiedy przekracza gabinetu progi
Drżą mu kolanka, miękną całe nogi.
Znajomy Strach już z kąta wygląda
I szyderczym okiem na Stasia spogląda.
Gdy Pielęgniarka szykuje ampułkostrzykawkę,
Chichocze i czeka aż Staś będzie miał czkawkę,
Aż się rozszlocha, rozpłacze, rozklei,
Do ramion Mamy kurczowo przyklei.
Staś dobrze poznał te strachowe gierki,
Co są przyczyną dziecięcej rozterki!
Lecz chociaż szczepienia nie są przyjemne,
Staś wie, że dla zdrowia są one zbawienne,
Gdyż tak jak parasol przed deszczem chroni,
Przed groźną chorobą szczepionka obroni.
Więc Staś zakrzyknął: „A sio podły Strachu!
Idź z gabinetu sobie do lasu!
Ukłucie trwa chwilkę, ból szybko przechodzi,
Nie będziesz mnie więcej za nosek wodził!
Wolę być zdrowy, niż tobie ulegać
I przed szczepieniem nie będę już zwiewać!”
Wnet przegnał Stracha tam gdzie pieprz rośnie,
A jego dzieciństwo jest wreszcie radosne.